Poznań zbuntował się nie przypadkowo
Historia Poznańskiego roku 1956 trwale zapisała się na kartach powojennej historii nie tylko stolicy Wielkopolski, ale i całej Polski. Tego dnia tysiące robotników i mieszkańców Wielkopolski wyszło na ulice, upominając się ——- o prawo do godnego życia, żądając chleba i obniżki cen, a w końcu i wolności.
Poznaniacy nie zbuntowali się przypadkowo… W latach 50. sytuacja właśnie — w tym regionie Polski należała do najtrudniejszych. Mieszkańcy coraz dotkliwiej odczuwali złe warunki bytowe – problemy mieszkaniowe, problemy z dostępem do artykułów żywnościowych, środków czystości, węgla, czy problemy
z zarobkami. Wszystko to powodowało rosnące niezadowolenie. Wbrew oczekiwaniom władzy partyjnej, która uważała, że „zdyscyplinowani” poznaniacy „zrozumieją lepiej trudności gospodarcze” państwa, w mieście zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki buntu.
Niezadowolenie szczególnie widoczne było wśród pracowników fabryki wagonów zakładów „Cegielskiego” – nazwanego wówczas Zakładami Przemysłu Metalowego im. J. Stalina. Trudności z realizacją planu 6-letniego, stosowanie tzw. „wyścigu pracy” i ciągłe podnoszenie norm powodowało,
że nie każdy robotnik był w stanie zrealizować w pełni swojego zadania. Konsekwencją tego była utrata premii i obniżenie już i tak niskich pensji. Napięcie narastało również w innych poznańskich zakładach pracy m.in. ——- w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego czy w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym.
Czarą goryczy okazało się fiasko rozmów delegacji robotniczej z władzami centralnymi w Warszawie. Mimo obietnic spełnienia postulatów wysuwanych przez robotników, Roman Fidelski – minister przemysłu metalowego, podczas spotkania z załogą ZISPO w Poznaniu wycofał się z większości ustaleń,
co wpłynęło na podjęcie decyzji o strajku. Dodatkową okolicznością był też fakt, że w Poznaniu trwały właśnie XXV Międzynarodowe Targi Poznańskie (17.VI-1.VII). Obecność zagranicznych gości, dawała szanse na to, iż oddzielony żelazną kurtyną świat dowie się o sytuacji w Polsce, a wydarzenia z Poznania
i racje jego mieszkańców zostaną upublicznione i będą szeroko komentowane na arenie międzynarodowej.
28 czerwca 1956 roku robotnicy „Cegielskiego” opuścili teren zakładu ———— i rozpoczęli protest. Pochód ruszył w kierunku centrum miasta, gdzie swoje siedziby miały władze miejskie – Miejska Rada Narodowa – i partyjne – Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Po drodze do maszerujących Cegielszczaków dołączali zarówno koleżanki —— i koledzy z innych zakładów pracy, jak i mieszkańcy miasta, którzy ————— w wygłaszanych przez robotników postulatach widzieli nadzieję także dla siebie i swoich bliskich. „Kto widział ten pochód – mówił później mecenas Michał Grzegorzewicz podczas jednego z procesów poznańskich – ten go chyba nie zapomni do końca życia. Gdy karnie szli w ordynku, szli zdyscyplinowani ———– i z dumą, i z godnością. Ale nie zapomnijmy o tym, że to nie szedł tłum spacerowiczów, tłum gapiów, tłum kibiców […]. Szedł tłum wrzący i kipiący, tłum gniewny. W miarę jak gęstniał, jak wzmagał się odgłos kroków, narastała również temperatura uczuć. Taki nastrój to dynamit. Niebezpieczna staje się każda iskierka.”
Około godziny 9.00 na tzw. placu Stalina (obecnie plac Mickiewicza) oraz
na przyległej ul. Armii Czerwonej (obecnie Święty Marcin) zebrał się około
100-tysięczny tłum. Demonstranci bezskutecznie domagali się przybycia
do Poznania I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edwarda Ochaba lub premiera Józefa Cyrankiewicza. Ich głos pozostawał jednak bez odpowiedzi…
Napięcie narastało, manifestanci zaczęli dzielić się na grupy – wtargnęli do KW PZPR, szturmowali bramy Centralnego Więzienia.
W tym samym czasie część strajkujących dotarła na teren Targów Poznańskich. Dla robotników obecność gości z zagranicy była istotna – chcieli, żeby świat zobaczył, co się dzieje w Poznaniu. Dlatego też pozwolili się nagrywać, fotografować, rozmawiać z gośćmi targowymi.
Kolejnym punktem na drodze manifestantów była ul. Kochanowskiego, gdzie mieścił się Wojewódzki Urząd do spraw Bezpieczeństwa Publicznego.
To właśnie w tym miejscy około godz. 11.00 padły pierwsze strzały. To w tym rejonie miasta rozegrały się najkrwawsze wydarzenia tamtego czerwcowego dnia. Przeciwko poznaniakom władza wysłała wojsko, a pacyfikacja zbuntowanego miasta trwała do późnych godzin wieczornych.
W wyniku Poznańskiego Czerwca 1956 śmierć poniosło co najmniej 58 osób, — a kilkaset zostało rannych. Represje dotknęły kolejnych setek osób, ponad tysiąc zostało zatrzymanych z czego 323 aresztowano.
Wciąż żywo pamiętamy o pierwszym w powojennej Polsce masowym wystąpieniu przeciwko komunistycznej władzy, które dało początek zmaganiom całego narodu w walce o upragnioną wolność.